Autentyki - humor i rozrywka

Alkoholowe

W tej kategorii znajdziesz teksty związane z imprezami, efektem dnia następnego i akcjami podczas "odlotu". Tutaj powiedzenie "Polak potrafi" nabiera całkiem nowego znaczenia.

Subskrybuj RSS dla kategorii Alkoholowe.

Wszystkie teksty w kategorii "Alkoholowe": 236

Zasłyszane w klubie przyjaznym homo. Koleś do laski:
- Nieźle całujesz jak na dziewczynę!

W alkoholach świata, ale nie tych co lubię, tylko tych drugich, bywam rzadko. Ale dziś konieczność pchnęła mnie do tegoż przybytku. Ania, w tak zwanym międzyczasie, nabywała dobra spożywcze. Po udanym zakupie podchodzę do mojej lepszej połówki (tej żywej), a ona:
- Ty, coś zrobił sprzedawcy? Patrzył dziwnie na ciebie!
Zacytowałem rozmowę:
- Czy mogę pomóc?
- Owszem.
- Zatem słucham.
- Jasia poproszę, czerwonego.
- Oczywiście. Połóweczkę, czy 0,7?
- Daj pan liter dla pewności, mam dużo zmartwień...
Wyraz twarzy pana był zaiste bezcenny, za resztę zapłaciłem kartą Visa.

Stoimy w trójkę (dwie koleżanki i kolega) przed barem, palimy papierosy. Nagle podchodzi dosyć mocno pijany pan, który już wcześniej próbował dostać się do środka. Nawiazuje się dyskusja:
Kolega: Już zamknięte!
Pan: Ale ja nie wejbe bejbe! Ja jestem Grzegorz i nie bede wchodził. Jeżdżę ciężkimi samochodami, mam zajebiste dziewczyny...
Koleżanki: Taaaaaa, chyba z trasy!
Pan: Jakie sa takie sa!
Cała trójka śmieje się już bez żadnych skrupułów.
Pan patrzy na nas, jeden po drugim i rzecze:
Pan: Ty jesteś zajebista, Ty jesteś zajebista, a Ty (wskazujac na kolegę)..... a Ty jesteś jaki jesteś...

Myśleliśmy że padniemy pod tym barem.

Akcja miala miejsce w domu u kolegi 18 urodziny , przyszlo kilku znajomych i jak to w urodziny wszyscy pijani w 4 d... kilka osob juz dawno zaniemoglo wiec postanowilismy z kumplami wyciac jakis numer spiacemu. Trafilo na naszego rudego kolege , ktory mial na drugi dzien wazne egzaminy w szkole. Narysowalismy mu znak hitlerowski na potylicy--> poniewaz prawie nie mial wlosow :). Nastepnego ranka kilka osob sie zbudzilo w tym nasz rudy kolega , przemyl twarz itd. sadzil iz jest ogarniety wyszedl na egzaminy do szkoly... po kilku godzinach wrocil - kolega sie pyta rudeg:
[k]-I co zdałeś .. ?
[r]- Jaja sobie robisz ?!
[k]-Co sie stalo.. ?
[r]-Ta Pier....eta baba jak mnie zobaczyla to zaczela mnie wyzywac od hitlerow itp.(nie pamietam jak dokladnie) i kazala mi wyjsc z sali mowiac , ze nie zaliczylem egzaminow , siedzialem 2 godz przed sala i czekalem az wyjdzie , zeby to wyjasnic. Wkoncu wyszla , ale nie dalo sie z nia rozmawiac, poszlismy do dyrektora a ten do mnie , zebym przyszedl w tygodniu i zabieral swoje papiery, juz mialem ich wszystkich dosyc wiec poszedlem z tamtad.
Gdy wyjasnilismy wszystko naszemu rudemu koledze cala sytuacje ze znakiem na potylicy to sie tak wsciekl , ze za kazdym razem jak z nami teraz pije to stara sie nie zasypiac w srodku imprezy :D
Naszego bohatera wyrzucili ze szkoly !

Twórczość Pijanego Kolegi :)

Anna, Anna to jest panna..
Panna, Panna nad Pannami,
Wali wódę razem z Nami.

Wchodzimy do sklepu. Kolega coś tam kupował i jak odchodził od kasy ekspedientka do niego
- ale jeszcze 2 grosze reszty zostało
- to napiwek, tylko niech pani tego nie przepierdoli na głupoty

;D

Z cyklu "ukochany kraj" z dziennika "Metro":
35-latek jechał ciężarówką środkiem drogi i pił za swoje zdrowie. Kiedy zatrzymali go policjanci ze Strzelina k.Wrocławia, okazało się, że miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Policjantom powiedział, że oblewa swoje urodziny od kilku dni i zapomniał, że pije w kabinie tira, którym nieświadomie wyjechał na drogę.
Pijakowi grożą 2 lata więzienia ;)

Wracałem sobie akurat do domku do żonki i dzieciątka. W Wołominie wsiedli panowie. Dokładnie chyba ośmiu panów. Wyglądali na robotników budowlanych wracających do domu po tygodniu pracy (rzecz działa się w piątek, chyba w połowie grudnia 2003). Rozsiedli się, pogadali chwilę, zrobili zrzutkę po 3.50 PLN, dali jednemu z nich a ten wyciągnął z torby pół litra trunku wysokoprocentowego i jakiś napój. Zaczęli popijać. Jeden z nich, chudzina drobniejsza chyba od naszego mistrza skoków narciarskich, zamarudził gdzieś na boku i ominął dwie kolejki. Przywołany przez kolegów do porządku posłusznie usiadł z nimi i wypił szklaneczkę. Koledzy, będąc ludźmi honorowymi, polali mu drugą kolejkę (która z racji udziału w zrzutce należała mu się) - biedaczysko, jako że drobiażdżek wzrostu nikczemnego, więc nie bardzo mu trunek wchodził, proponował by któryś z jego kolegów wypił za niego. W odpowiedzi usłyszał, wypowiedziane lekko bełkotliwym głosem, takie oto dictum:
- Maruś, pij i nie marudź. Jak będziesz ru......., to też będziesz sąsiada wołać?

Pod biurem w Krakowie, w którym pracowałem w 1993 roku (dla lajkoników - przy Placu na Stawach), były sobie takie oponki wkopane w ziemię co by trawnik "osłaniać".
Z reguły siedziało sobie na nim od 2 do 4 lumpów i męczyli poranne piwko. Kiedyś przechodziła jakaś paniusia obok nich z takim małym drącym mordę czymś (nie, nie synem, z psem). Na co jeden z lumpików rzucił "weź go k...a, uspokój, bo mu przy...ę zaraz". Paniusia wyniośle odpowiedziała "On tak reaguje na alkohol", a pijaczek na to "No to po ch*j żeś mu dawała".

Akcja miała bodajże miejsce 3 lata temu no ale mniejsza o to...

Było to zaraz na początku wakacji, gdzie przełożyliśmy sobie opijanie końca roku szkolnego na mieście po ostatnim dzwonku na rzecz nocnego pobytu pod namiotami przy ognisku. Wszyscy juz pełnoletni wiec nikt nikomu do kieliszka nie zaglądał ani nie sprawdzał co ze soba przytachał. Jako ze miejscówa cieszyła sie dużym zainteresowaniem młodych jak i starszych ludzi doskonale wiedzieliśmy, ale nie przypuszczalismy że przeżyjemy taką oto sytuacje:

Zanim wszystko stało na swoim miejscu dobiła już godzina 21:00. Nic dziwnego zresztą skoro niektóre namioty były zbyt przekombinowane by rozstawic w ciagu paru chwil, no ale jak w końcu sie udało, podjedlismy troszke i zaraz wzielismy sie za rozpalenie ogniska. Nie minęło 5 min. juz wszystko sie pali, teraz nic tylko sie odprężyć i świętować początek wakacji. Jako ze towarzystwo spragnione było, szybko zaczęto opróżniać butelki z piwem czy winem, bo wódeczka to jakoś dłuzej sie utrzymywała na swoim miejscu ;) No i tak po 4 godzinach miałem niezłą zawieje w głowie i znalazłem się w błogostanie do jakiego wiekszość dążyła, bo mi najwyrażniej sie śpieszyło. No ale jako że kumplowi było mało (podobny miał stan jak ja) ogarnął sobie zielsko i szturchając mnie dał znak byśmy oddalili sie razem co by ludzie nie widzieli bo zaraz by wszystko poszło. No nic, poszlismy kawałek i jazda... Nie pamietam ile tego spaliliśmy ale dobrze za to wiem jak kumpel wygladał i jak sie wtedy czułem. Kompletny Chillout i dopływ enegrii. No skoro już wszystko poszło z dymem czas wrócić do swoich. No to idziemy chwiejnym krokiem śmiejąc sie w niebogłosy z byle czego. Patrzymy, ognisko jest, ludzie jacyś są, no to nasi pewnie bo kurcze przecież my nic prawie nie wypilismy ani nie paliliśmy wiec co by mogło innego tu sie bawić? :P Przysiadamy sie, bawimy, pijemy co wzielismy ze soba, śpiewamy razem z gronem, wszystko fajnie było do chwili kiedy to leżąc koło ogniska naszła mnie okropna chęć pójścia w krzaki w celu wysikania się. Wstałem z trudem i jakos mnie uderzyła po ślepiach za mała wysokość bawiacych sie wokół nas. Pierwsze co, to nasunęło mi sie ze w takim stanie w jakim byłem to ma nawet uzasadnienie, no ale bez przesady! Podchodze do jednego z balowiczów i w odległości kilku centymetrów przyglądam sie twarzy... i o mało zawału nie dostałem. Wracajac nie dotariśmy do swoich tylko do jakichś harcerzy juniorów którzy mieli góra 13 lat!!! Nosz kurde, my nawaleni, zjarani z nimi gadki - szmatki a tu taki cios po ogarnieciu!? Kumplowi tłumaczyłem ja jak sie mają sprawy z dobre 15 minut bo najpierw nie wierzył a potem myślał ze zostaliśmy przez nich porwani :P No ale po jakimś czasie zmobilizowaliśmy się i po ogarnięciu gdzie mniej więcej jesteśmy ruszyliśmy w droge ku naszemu obozowi uprzednio żegnając się z młokosami, bo co jak co ale nas ugościli ;D Mimo szoku i zmeczenia dotarlismy do swoich. Wszyscy pytali sie gdzie do cieżkiej cholery byliśmy!? Nawet nie chciało się nam jezyka strzepić bo pewnie by nam nie uwierzyli cośmy przezyli. I to tylko niby po spozyciu no co prawda dość duzej dawce alkocholu ( o zielsku nie było nawet mowy by powiedzieć, bo jak wczesniej pisałem by zaraz sie rozeszło). Nazajutrz razem z kolegą już sie z tego wszystkiego śmialiśmy i do dziś z uśmiechem wspominamy :)